czwartek, 22 listopada 2012

BARIERY

Nie wiem jak inni, ale mi jest trudno stawiać czoło wyzwaniom losu. Są ludzie, którzy w stresowych, nagłych i niecodziennych sytuacjach czują się jak ryba w wodzie. Ludzie idący z prądem i wiatrem przemian. Nie jestem przekonana czy aby ja do takich należę. Życie samo w sobie wymaga podejmowania coraz to nowych decyzji, ale ja raczej nie z tych, co sami je prowokują. Dla mnie lepiej jest siedzieć w czymś, co może nie jest idealne, ale chociaż jest, niż zmieniać, wychodzić naprzeciw ryzyku. Oczywiście marudzić latami na tą sytuację też można. Jednak do czasu, aż za bardzo to ci doskwiera. I to właśnie zawsze mi dokuczało. Nie podoba mi się ta cecha mojego charakteru, czas to zmienić. Ba, ale jak? Inaczej o sobie myśleć, inaczej działać, nie jest łatwo. Nie jest to coś, co sobie postanowisz po prostu wieczorem, a rano wstajesz i już... jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Podjęcie diety i w miarę udana jej realizacja była początkiem, sprawdzeniem, czy dam radę skupić się na realizacji długodystansowego celu, choćby malutkiego. Teraz czas na kolejny krok. 
Od dłuższego czasu rozmyślamy bardzo płodnie (że użyję takiego określenia) nad zmianą naszego położenia finansowego, a co za tym idzie, zmianą zajmowanych stanowisk, przejścia z osoby zatrudnionej w zatrudniającą. Oczywiście w dalszej przyszłości, nie tak od jutra. Krótko mówiąc myślimy nad własnym biznesem, Wiem, łatwo powiedzieć, ale na jakiś super pomysł trudno wpaść. Ryzykowne ogromnie, a gwarancji żadnej..... Bla bla bla... WIADOMO. Nie my pierwsi i nie ostatni o tym myślimy. Dla mnie jednak fakt, iż rozpatrujemy takie opcje, jest już pewnym postępem. Wyjściem poza bezpieczne myślenie o byle jakiejś posadce gdziekolwiek. Na szczęście mój mąż nie jest tak oporny pod względem nowych wyzwań. Kilka pomysłów już odrzuciliśmy, nad innymi się zastanawiamy. Muszę przyznać, że to całkiem ciekawe uczucie, ten dreszczyk. Może to nie jest takie straszne, jak sobie wcześniej wyobrażałam. Bez względu na to czy się uda, czy nie, nie dowiemy się tego, jeśli nie spróbujemy. I o to chodzi, o podjęcie próby. A ja zaczynam CHCIEĆ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz