poniedziałek, 29 października 2012

Niespodziewany współlokator

Wczorajszy dzień , zupełnie niespodziewanie, zakończył się ...powiększeniem naszej rodzinki !!!!! Nie w tradycyjnym znaczeniu. Do naszej ekipy 2+1 +100 rybek, dołączyła czarująca KOTKA. Zawitała do nas z ogłoszenia. Decyzja podjęta została w sekundę i po godzinie już była u nas. Nasz syn nie mógł opanować radości, myślałam, że go te emocje po prostu rozsadzą! Piękna, pięciomiesięczna, czarna, a może raczej ciemnobrązowa (jak się okazało dziś w słonecznym świetle) i ... bardzo przestraszona. Zwierzęta zawsze nam towarzyszyły, były już papużki i psy z dzieciństwa mojego, mąż zawsze miał pieski i koty, a razem mieliśmy królika, kotki, naście chomików (rozmnożyły się nam ekspresowo), a rybek nie zliczę. Nie jest  to więc pierwszy kotek, ale pierwszy po dwuletniej przerwie. Od dawna chcieliśmy przygarnąć takie puszyste maleństwo, jednak wynajmując mieszkania nie zawsze można. Ach te paragrafy umów! Jest to najbardziej racjonalny wybór zwierzaka, na jaki obecna sytuacja pozwala. Pies nie wchodził w rachubę, za dużo nas nie ma w domu. Jakoś inaczej się zrobiło. Choć jeszcze niepewna nas i miejsca, kotka dodała przytulności domowi, natychmiast dopadło nas poczucie, że jest to teraz  bardziej nasze miejsce . Dziwne... Dzisiaj już podchodzi do nas, łasi się, ale nadal czujna i ostrożna, pełna rezerwy. Teraz będziemy się oswajać nawzajem. Miała już swoje imię - Mania- ale się zastanawiamy, czy nie nadać jej innego. Tamto ma dopiero od miesiąca, więc jest szansa, że przyzwyczaiłaby się do nowego. Tylko jakiego?... Pomyślimy...

Taka była przestraszona i zdezorientowana wczoraj, kuliła się w kącie...



...by dzisiaj nabrać więcej śmiałości. Zaczyna poznawać dom.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz